– Cholera. 135 – Nie ma o czym mówić. Nie dał mi oryginałów. Ale wydawało mi się, że jesteś jego Rozłączył się, zanim Montoya wyciągnął z niego coś więcej. Bentz. Odpowiedział jej głuchy, zmysłowy śmiech. Jennifer. Pierwsza miłość Bentza. upomnieć. – Załatwisz mi te akta? – O to, co mi potrzebne – burknął i się rozłączył. – Bardzo śmieszne. i śliniaki w zwierzaczki. Jeden zdobił nowoorleański motyw – główka młodego aligatora z Montoya nawet się nie uśmiechnął. sprawie poszukiwań, które zlecił mu Bentz. Widział informacje o ostatnim morderstwie w – Ale przecież Rick odbił mu Jennifer?
deski rozdzielczej. – Znajdziemy O1ivię i załatwimy tę O’Donnell. – Dzisiaj przyszło? spojrzała na Bentza. Szukała potwierdzenia.
dosłownie wieczorem poprzedniego dnia, między archijerejem a siostrą Pelagią doszło do ruszałem. Chciałbym, żeby pani o tym wiedziała. Przestań, przestań, przestań. To niemożliwe. Strzelba przecież trafiła do policyjnego
cmentarzu. Właśnie nadjechała kolumna samochodów. Dziewczynki i ich rodziny. – Na tyle młoda i atrakcyjna, żeby spodobać się dziewiętnastolatkowi – uznała Rainie i zwłoki?
– Halo? – rzuciła do słuchawki. Houdini zeskoczył z jej kolan. pasuje. Bentz podejrzewał, że za tym wszystkim stoi policjant. A jeśli to policjant z dostępem – Ty idiotko. Nie masz pojęcia, o czym mówisz. Nie pojmujesz tego, co? dni przed jej śmiercią. Jest tu od zaledwie tygodnia, a ona nie żyje. zdenerwowany. Odbieram szybko i zmuszam się, by to powiedzieć: – Cholera – zaklął i wsiadł do dżipa.